Obserwatorzy

niedziela, 28 września 2014

Powrót do VLOGOWANIA

Ostatnio przeżywam fazę powrotów. Czy to powrotu do działalności na blogu, czy nie uprawianych już od dawna na kanale serii - czyli właśnie vloga. Co mnie skłoniło do powtórnego vlogowania, i o czym możecie pooglądać? O tym właśnie jest ten wpis.

Co mnie skłoniło do powrotu do vlogowania? To samo cho do blogowania - czyli nieujarzmiona chęć wyrażenia siebie. Czasami objawia się to wpisem na blogu, a czasami (jeżeli temat jest bardziej książkowy) vlogiem na kanale. W ciągu ostatniego tygodnia ukazały się dwa dość znaczące vlogi na moim kanale i nie chciałbym, żeby w natłoku innych filmów gdzieś znikły. Chociaż temu pierwszemu raczej to nie grozi...

TOP 10 książek z mojej biblioteczki!
Z jednej strony ten film był... może nie odpowiedzią, ale reakcją na popularny przez pewien czas na Facebooku challenge, polegający na wymienieniu 10 najważniejszych książek. Zmieniłem nieco formułę oraz założenia i zaprezentowałem 10 najważniejszych pozycji na moich pułkach. Z drugiej zaś strony były powtarzające się prośby o film, w którym przedstawiłbym swoją biblioteczkę. Nie wiem, czy stała za tym grupa osób, czy tylko jedna, ale fala pytań o ten film (głównie na moim profilu na ask.fm) była wystarczająco duża, żeby popchnąć mnie do działania...





"Dorastałem wraz z Harrym. Kiedy on miał 11 lat - ja też miałem 11 lat. Kiedy później on miał lat 17 - ja też tyle miałem, tylko nie walczyłem z Voldemortem" - te i inne wyznania oraz historie związane z moimi książkami poznacie w tym filmie, gdzie przedstawiam 10 najważniejszych pozycji na moich półkach.



Spotkanie z ESA CZYTA!
Kolejnym filmem wartym wspomnienia jest film, w którym wracam do konwencji vloga samochodowego - czyli po prostu kręconego w aucie, podczas jazdy. Jest to relacja ze spotkania z Kingą, autorką blogu-kanału "EsaCzyta" i innych pokrewnych (jak na przykład "EsyFloresy").
Mimo, że z Kingą internetowo znamy się już od ponad roku, dopiero ostatnio uświadomiliśmy sobie, że w "prawdziwym życiu" mieszkamy od siebie zaledwie 10 minut drogi! To niesamowite, żeby osoby o tak - nie oszukujmy się - rzadkich zainteresowaniach dopiero po roku zorientowały się, że mają do siebie tak blisko! Tak więc spotkaliśmy się, porozmawialiśmy - trochę o wspólnych planach,  a trochę o typowo książkowych tematach.

Ten vlog to zapis spotkania z Kingą z kanału EsaCzyta. Rozmawialiśmy o przyszłych współpracach, jak i problemach, zrozumiałych tylko dla wybranych (ach, te vlogerki kosmetyczne!)


No i to na tyle z aktualności filmowych. Aktualnie pracuję nad recenzją gry "Świat Dysku: Ankh Morpork" - szczególnie zapis rozgrywki będzie na prawdę warto oglądnąć  - oraz recenzją "Dzielnicy obiecanej". Na razie mam maskę. Wygląda tak:




Stay tuned!


poniedziałek, 22 września 2014

Sok o smaku czekolady? Brzmi nieźle...

Żeby nie było - ten blog nie zmienił się w bloga typowo "technicznego". Pojawiają się ostatnimi czasy głównie rozważania na temat smartfonów, bo ostatnio tym żyję - a właśnie o to chodzi w blogach lifestylowych- żeby pisać o swoich aktualnych przemyśleniach - zainteresowaniach - odkryciach. I właśnie o nowym odkryciu będzie ten post. Chociaż... odkryciu niezbyt pozytywnym.


Robiąc zakupy,  mój wzrok padł na taką oto buteleczkę. Nie powiem, zaintrygowała mnie. Pomysł był dobry. Na prawdę. Bo któż by nie chciał pić soku (samo zdrowie!) o smaku czekolady? (sama przyjemność!). Ja również się skusiłem. Buteleczka mała (250 ml - jedna szklanka) ale cena nie była zaporowa (1,49 zł w Żabce) więc się skusiłem - na spróbowanie.

Oczekiwania były następujące: ciekawy miks soków z ananasa, jabłka z wyczuwalnym aromatem czekolady. Słodki owocowy koktajl, przyjemny na jesienne wieczory. Coś w rodzaju pinacolady, tylko o smaku czekoladowym.

Niestety, zawiodłem się. O ile ananasa wyczuwa się bez problemu, podobnie jak jabłko, zaś winogrona (które też są w składzie miksu) dają delikatną goryczkę, o tyle owocu kakaowca NIE CZUĆ WCALE!

Ok, może po prostu za bardzo nastawiłem się na smak czekolady (a przecież kakaowiec ≠ czekolada). Może owoc kakaowca smakuje jakoś zupełnie inaczej? Jak to poznać, skoro nie znam jego smaku? Chodzi mi po prostu o to, że poza kwaskowatym jabłkiem, słodkim ananasem i goryczą winogron nie byłem w stanie wyczuć ŻADNEGO innego smaku, ani aromatu.



Jako, że jest to kolejny z serii tymbarków o "dziwnych" smakach - koło granatu, kaktusa itd - gdzie tytułowy owoc "zajmuje" nie więcej niż parę procent składu napoju, postanowiłem sprawdzić, jak jest w tym wypadku. Skład przedstawia się następująco:

  • sok jabłkowy (16%)
  • sok ananasowy (2%)
  • sok winogronowy (2%)
  • przecier z owocu kakaowca (1%)!

Wszystko już jasne, prawda? Ale... przecież można było tego uniknąć! Wystarczyło dorzucić jakiegoś aromatu "identycznego" z naturalnym czekoladowym i byłoby po kłopocie. Może nieco mniej naturalnie, ale klient byłby zadowolony (to niesamowite! sok owocowy z nutą czekolady!) a zadowolony klient to zadowolony producent. Chociaż... w takim wypadku pewnie nie powstałby ten wpis. Czyli jakby nie było - ten "kakaowy" sok ma ostatecznie też jakieś plusy - INSPIRUJE! :)

niedziela, 21 września 2014

Dwa tygodnie bez smatfona #002: Klawiatura QWERTY!


Smartfon w dzisiejszych czasach stał się czymś tak oczywistym, że nie wyobrażamy sobie telefonu bez aparatu, gpsa, czy dostępu do internetu. Kiedy więc pojawiła się okazja, aby na parę tygodni wrócić do starej Nokii, nie wahałem się zbyt długo. Postanowiłem jednocześnie prowadzić obserwacje, aby zobaczyć – jakich funkcji będzie mi brakować w pierwszej kolejności? Co okaże się największym utrudnieniem?

Dzień 2:  Zupełnie nie spodziewałem się, że drugą w kolejności rzeczą, która na siebie zwróci uwagę będzie... brak klawiatury qwerty! Nigdy bym się tego nie spodziewał, gdyż zawsze byłem zdecydowanym zwolennikiem tradycyjnych numerycznych klawiatur. Ba! System numeryczny miałem tak dobrze opanowany, że pisanie smsów bez patrzenia na ekran, czy klawiaturę było dla mnie codziennością. Więcej nawet – potrafiłem obsługiwać telefon (niektóre funkcje) zupełnie bez patrzenia. Pamiętałem kolejne ekrany i schemat przyciśnięć konkretnych przycisków. Dlatego tak bardzo zdziwiło mnie to, jak szybko odzwyczaiłem się od pisania na klawiaturze numerycznej i jak szybko stała się ona dla mnie obca. Co nie zmienia faktu, że dalej uznaję wyższość klawiatury fizycznej nad ekranową. Spróbuj na ekranie napisać smsa z zamkniętymi oczami. Powodzenia.

źródło:
http://img1.owned.com/media/images/9/0/1/1/9011/wanna_go_out_for_period_540.JPG

sobota, 20 września 2014

iPhone 6 - większy, ale czy lepszy?

Swojego iPhona 5 sprzedałem jeszcze przed premierą "szóstki" licząc na coś zupełnie nowego. Nowy iPhone zaskoczył mnie, ale raczej nie pozytywnie. Zaskoczył mnie swoją... przeciętnością. Owszem, poprawiono parę rzeczy (jak na przykład aparat) dodano parę funkcji, które na pewno okażą się przydatne... Jednak poza "powiększeniem" nie ma w nim nic, co okazałoby się przełomowe. 

Przeglądając YouTube, trafiłem na świetną recenzja, bardzo dobrze podsumowująca moje przemyślenia na temat iPhona 6. 

"Może i iPhone 6 jest w tym momencie najlepszym smartfonem na rynku, ale nie jest przełomowy. Apple dało nam po prostu to, do czego ludzie byli przyzwyczajeni - kolejnego iPhone, lepszego i większego - ale nic poza tym. Ten telefon jest tylko kolejnym iPhonem, ale na pewno nie jest tym przełomowym, który - jak to Apple robiło za czasów swojej świetności- zrewolucjonizuje rynek smartfonów"



piątek, 19 września 2014

Dwa tygodnie bez smatfona #001: Nawigacja GPS!


Smartfon w dzisiejszych czasach stał się czymś tak oczywistym, że nie wyobrażamy sobie telefonu bez aparatu, gpsa, czy dostępu do internetu. Kiedy więc pojawiła się okazja, aby na parę tygodni wrócić do starej Nokii, nie wahałem się zbyt długo. Postanowiłem jednocześnie prowadzić obserwacje, aby zobaczyć – jakich funkcji będzie mi brakować w pierwszej kolejności? Co okaże się największym utrudnieniem?


Dzień 1: Właściwie brak zaskoczenia. Pierwsze zachwyty nad nowym (starym?) telefonem. Jaki on lekki! Jaki mały! Pierwsza niepewność (dlaczego palce automatycznie kierują się ku ekranowi?) i pierwsza ulga (nie jest tak źle! myślałem, że będzie gorzej!) 

Czego najbardziej mi brakowało? Nawigacji GPS. Dość dużo jeżdżę autem i często się zdarza, że jadę w miejsce, gdzie jeszcze nigdy nie byłem. Akurat tak się zdarzyło, że pierwszego dnia bez iPhona miałem jechać w zupełnie nie znane sobie miejsce. No i PANIKA! Bo niby jak tam trafić? 

Tak to wpisałbym w AutoMapę adres i Krzysiu Hołowczyc by mnie krok po kroczku zaprowadził pod same drzwi. A teraz? Trzeba przed wyjazdem sprawdzić Mapy Google (cóż ja bym bez nich zrobił?), zapamiętać trasę, ewentualnie wydrukować zrzut z ekranu. Tak więc pierwszą, podstawową funkcją jakiej mi brakuje jest nawigacja. Bez niej jest naprawdę ciężko.


źródło: http://w3.automapa.pl/pl/upload/images/scr_6_8/screen1.png


czwartek, 18 września 2014

EKSPERYMENT: Dwa tygodnie bez smatfona #000

Czasy komórek służących do smsowania i dzwonienia bezpowrotnie minęły. Smartfon w dzisiejszych czasach stał się czymś tak oczywistym, że nie wyobrażamy sobie telefonu bez aparatu, gpsa, czy dostępu do internetu.

Osobiście zawsze byłem minimalistą, z tych, co uważają, że Nokia 3310 jest najlepszym i wystarczającym do wszystkiego telefonem. Możecie więc sobie wyobrazić zamieszanie, jakie wprowadził do mojego życia iPhone. Skok technologiczny był tak ogromny, że początkowo nie wiedziałem w co przysłowiowe ręce włożyć i w ciągu tygodnia zapchałem sobie 32 GB pamięci bzdurnymi aplikacjami, zdjęciami i muzyką.

Po niespełna roku użytkowania iPhona nie byłem wstanie zrozumieć jak kiedyś funkcjonowałem bez stałego dostępu do internetu, czy nawigacji. Tak bardzo wciągnąłem się w użytkowanie smartfona, że stał się on wręcz niebezpiecznie niezbędny. Myśl „Jak ja kiedyś bez tego żyłem?” wydawała się jeszcze w porządku, ale zaraz po niej nadchodziła dużo bardziej niepokojąca: „Czy nie za bardzo uzależniłem się od smartfona? Czy jeszcze kiedyś będę w stanie wrócić do telefonu, który tylko dzwoni?”

 Kiedy więc przy okazji zmiany na nowszy model pojawiła się okazja, aby na parę tygodni wrócić do starej Nokii, nie wahałem się zbyt długo. Swojego iPhona sprzedałem zaraz po premierze „szóstki” aby przez te parę tygodni być dobrowolnie zmuszonym do korzystania z archaicznego telefonu. 

Postanowiłem jednocześnie prowadzić obserwacje, aby zobaczyć – jakich funkcji będzie mi brakować w pierwszej kolejności? Co okaże się największym utrudnieniem? A może wręcz przeciwnie – okaże się, że nie mam problemu z transferem na dużo uboższą wersję telefonu? W ostateczności ten test ma mi odpowiedzieć na pytanie – jakie funkcje smartfona są dla mnie najważniejsze, a które są tylko stratą czasu i w nowym modelu mogę bez problemu z nich (czy aplikacji przez nie obsługiwane) zrezygnować. 

Zacznijmy więc!


x

środa, 17 września 2014

iPhony, muzyka oraz... Korwin?

Od dziś może tu pojawić się wszystko!


Jak ostrzegałem jakiś czas temu, zaczynam tego bloga traktować bardziej jako bloga lifestylowego - co jest bardzo wygodnym pretekstem do pisania o wszystkim. Jeżeli więc - poza standarowymi wideorecenzjami - chcecie wiedzieć co u mnie słychać, czym się zajmuję, jakiej muzyki słucham, jakich filmów oglądam (oraz w przypływach weny graniczącej z grafomanią - o technologii (!) i tym jak z nią żyć) zapraszam do obserwowania mojego bloga (tradycyjnie tudzież przez maila - na szczycie bloga jest takie miłe okienko - polecam kliknąć!)



Już w najbliższym czasie zamierzam spełnić swoje groźby i rozpocznę trwającą dwa tygodnie serią o życiu bez smartfona. Czy w czasach, kiedy "komórki służące tylko do dzwonienia" brzmi jak oksymoron, da się (po roku aktywnego używania iPhona) bez problemów wrócić do starej dobrej "cegły"?

Taki eksperyment przeprowadzę na sobie, a jego efekty będziecie mogli na bieżąco obserwować u mnie na blogu. Raz więc jeszcze zachęcam do obserwowania (przez Google+, albo maila) i do zobaczenia w kolejnych wpisach!


wtorek, 16 września 2014

Nazwijcie mnie grafomanem. Wróciłem!

Tak, tak.
Zachowuję się jak kobieta. Raz piszę, że opuszczam tego bloga, teraz znów do niego wracam. Jak żyć?
Do przodu. Po prostu znowu odkryłem w sobie tą grafomańską żyłkę, która każe mi pisać. Pisać o wszystkim.
Dlatego nie zdziwcie się, jak pojawią się tutaj egzystencjalne rozmyślania, testy nowego iPhona, czy pamiętnik z wakacji.
Brakowało mi po prostu miejsca, żeby się wypisać. Nic na to nie poradzę.
Ja piszę - wy czytacie. Tak to działa.
akieś pytania?